HeRmiONa

W Internecie mnożą się
tysiące fanfików tworzących najróżniejsze paringi z Hermioną w roli
głównej. Ron, Harry, Krum, Draco, George, a może Snape? Z kim powinna
związać się rezolutna, bystra i utalentowana czarownica?
Fani sagi w tej sprawie podzieleni są niemalże na pół. Część
pozostaje wierna wersji, którą przedstawiła autorka. Pozostali nie potrafią
sobie jednak wyobrazić udanej przyszłości Rona i Hermiony.
Choć trudno w to
uwierzyć, od dnia w którym poznaliśmy zakończenie sagi minęło już ponad 8 lat.
Wciąż jednak toczą się żywe dyskusje fanów, dotyczące przyszłości głównych
bohaterów. Bez wątpienia najwięcej emocji wzbudza przyszłość Hermiony, którą
autorka postanowiła wydać za Rona. Wielu potteromianiaków uważa jednak to
połączenie bohaterów po prostu za pomyłkę.
Do błędu
przyznała się również sama J.K.Rowling, która w wywiadzie dla magazynu
„Wonderland” przyznała, że połączyła tę dwójkę ze względów osobistych. Z
perspektywy czasu zdaje sobie sprawę, że panna Granger tworzyłaby bardziej
dobraną parę z głównym bohaterem cyklu. To wyznanie wzbudziło mnóstwo
komentarzy i ożywioną dyskusję na temat tego, czy autor może ingerować w swoje
dzieło po jego publikacji. W końcu Jo od wydania ostatniego tomu regularnie publikuje
nowe informacje dotyczące życia swoich bohaterów. Wzbudza tym wiele kontrowersji, ale jest to temat na
osobną dyskusję.
Dziś jednak
chciałabym pobawić się w swatkę i przedstawić wszystkich kandydatów, których
wymienia się jako potencjalnych parterów dla mojej ulubionej bohaterki. Chcę jednak zaznaczyć, że jest to jedynie zagłębienie
w świat wykreowany przez Panią Rowling, z perspektywy fana, który uwielbia
rozkładać magiczny świat na czynniki pierwsze i analizować całą fabułę pod
różnymi kątami.
RON
Zacznijmy od
najbardziej oczywistego scenariusza, czyli wydania Hermiony za Ronalda Wesley'a. Chwileczkę... Połączenie na jakie zdecydowała
się autorka cyklu, wcale nie było najbardziej oczywiste. Większość czytelników
spodziewała się, że to Harry poślubi bystrą i intrygującą czarownicę. Sama
Rowling swego czasu argumentowała ten wybór, jakoby nie chciała robić czegoś
tak przewidywalnego. Powstał więc bardzo
dziwny twór, który w oczach wielu czytelników nie miał szans na szczęśliwe
życie. Pani Rowling także przyznała, że para z pewnością musiała uczęszczać na
terapię małżeńską. Muszę przyznać,
że jest to bardzo optymistyczne założenie.
Najmłodszy syn Weasley'ów
to ciekawy bohater, jego mocną stroną jest z pewnością poczucie humoru, a wiele osób
lubi go za jego normalność. Jak każdy człowiek, ma wiele wad, a jedną z nich jest niskie poczucie własnej wartości oraz zazdrość. Cała seria pokazuje nam jak ważna i silna
jest przyjaźń. A okazuje się, że „najlepszy przyjaciel” Harry’ego opuszcza go, kiedy ten najbardziej
go potrzebuje. Po raz pierwszy stało
się to, kiedy Czara Ognia wylosowała Pottera, jako czwartego reprezentanta. Ron
obraził się na chłopca, który przeżył, gdy cała szkoła uważała go za oszusta. Dlaczego nie potrafił uwierzyć najlepszemu przyjacielowi, kiedy ten
tłumaczył, że nie wrzucił swojego nazwiska do Czary? Czyżby z zazdrości?
Najpewniej Ron, który zawsze żył w cieniu swoich braci, a potem w cieniu sławnego Pottera, po prostu nie mógł uwierzyć, w to, jak wielkie szczęście spotkało go, gdy Hermiona zaczęła zwracać uwagę właśnie na niego. Nie na Wybrańca, którego miała u boku przez tyle lat, ale na niego. Prawdopodobnie z nadmiaru szczęścia zostawił ich, podczas poszukiwań horkruksów. Trzeba przyznać, że najgorzej znosił noszenie medalionu, ale i bez niego, był poirytowany brakiem spektakularnych sukcesów podczas wędrówki. Można by się zastanowić, czego właściwie się spodziewał, skoro samemu Dumbledore'owi znalezienie jednego horkruksa zajęło parę lat! Postanowił jednak wykrzyczeć wszystkie swoje żale i opuścić przyjaciół, którzy w tym czasie bardzo go potrzebowali. Chciał wrócić, wrócił, ale mogło zdarzyć się tak, że nie miałby do kogo wracać, bo oboje mogli zostać już schwytani i zamordowani. Tak się jednak nie stało, ale słów, które wypowiedział nie da się cofnąć. Jak więc można na nim polegać, skoro znika w najtrudniejszych momentach?
Najpewniej Ron, który zawsze żył w cieniu swoich braci, a potem w cieniu sławnego Pottera, po prostu nie mógł uwierzyć, w to, jak wielkie szczęście spotkało go, gdy Hermiona zaczęła zwracać uwagę właśnie na niego. Nie na Wybrańca, którego miała u boku przez tyle lat, ale na niego. Prawdopodobnie z nadmiaru szczęścia zostawił ich, podczas poszukiwań horkruksów. Trzeba przyznać, że najgorzej znosił noszenie medalionu, ale i bez niego, był poirytowany brakiem spektakularnych sukcesów podczas wędrówki. Można by się zastanowić, czego właściwie się spodziewał, skoro samemu Dumbledore'owi znalezienie jednego horkruksa zajęło parę lat! Postanowił jednak wykrzyczeć wszystkie swoje żale i opuścić przyjaciół, którzy w tym czasie bardzo go potrzebowali. Chciał wrócić, wrócił, ale mogło zdarzyć się tak, że nie miałby do kogo wracać, bo oboje mogli zostać już schwytani i zamordowani. Tak się jednak nie stało, ale słów, które wypowiedział nie da się cofnąć. Jak więc można na nim polegać, skoro znika w najtrudniejszych momentach?
Jego zachowanie
w stosunku do Hermiony także pozostawia wiele do życzenia. Wiele osób zwraca uwagę na to, że kiedy
śledzimy losy bohaterów są jeszcze
dziećmi, ich zachowania mogą być po prostu infantylne. Co nie zmienia faktu, że to
akurat zachowania Rona są najbardziej dziecinne i głupie. Pozostali potrafią
się zachować i myśleć racjonalnie. Kiedy w czwartej części cyklu dowiadujemy
się o istnieniu Kruma, Ron jest jego wielkim fanem, podziwia go i z pewnością
dałby się pokroić, aby tylko najlepszy szukający na świecie uścisnął mu dłoń.
Kiedy jednak dowiaduje się, że Hermiona poszła z nim na Bal Bożonarodzeniowy
jest po prostu wściekły. Zasadniczo trudno zrozumieć dlaczego. Początkowo naśmiewał się z Hermiony, kiedy dowiedział się, że ta odmówiła Neville’owi i powiedziała, że
ma już partnera. W ostateczności, kiedy nie miał już żadnej nadziei na
znalezienie towarzyszki, postanowił ją zaprosić. Nie mógł uwierzyć, że z
kimś już się umówiła i do ostatniej
chwili kpił z niej, śmiał się, że przyjdzie sama. Nie potrafił jednak znaleźć
sobie partnerki, musiał zrobić to za niego Harry. Podczas balu, kiedy zobaczył
Hermionę z Krumem wściekł się, zrobił awanturę i wykrzyczał, że zadaje się z wrogiem. Całkowicie
zapominając o fanatycznej obsesji na jego punkcie. Ciosem poniżej pasa było
wytknięcie Hermionie, że Wiktor spotyka się z nią, tylko po to, aby dowiedzieć
się czegoś o Harrym, aby móc pokonać go w Turnieju. O co tak naprawdę mu
chodziło? Czyżby znowu zazdrość? O Hermionę? Ale przecież dopiero co okrył, że
ona jest dziewczyną. O Kruma?
Jeszcze
gorzej zachowywał się podczas szóstego roku nauki w Hogwarcie. Wdał się w
romans z Lavender tylko po to, aby dokuczyć Hermionie. Następnie tygodniami okazywali
swoje uczucia dosłownie wszędzie, aby tylko jak najwięcej osób mogło ich
zobaczyć. Odchodząc jednak od tego beznadziejnego zachowania trzeba przyznać, że Ronald był przyzwyczajony do wygód. W domu wszystko robiła za niego
mama, a później w Hogwarcie, skrzaty domowe. Zawsze najważniejszy był dla
niego pełny brzuch. Zawsze podczas uczt, objadał się na potęgę, a Hermiona
zniesmaczona strofowała go. Robiła to wiele razy w różnych okolicznościach, a
Ronald niewzruszony, jedynie przewracał oczami. Wielokrotnie pokazał swój brak jakiegokolwiek wyczucia, wiele razy rzucał w stronę Hermiony złośliwe docinki,
a ta jako osoba wrażliwa, zawsze się tym przejmowała.
Niewiele wskazuje na to, aby
później stał się mniej dziecinny czy zazdrosny, a te cechy, przy Hermionie,
która jest naprawdę zdolną czarownicą mogłyby wpędzić go w jeszcze głębsze
kompleksy. Nie sądzę, aby jego niskie poczucie wartości i bardzo silne słoności
do zazdrości zniknęły. A to w budowaniu związku z Hermioną byłoby przeszkodą
wręcz nie do przejścia. Zawsze żył w
cieniu starszych braci, a później sławnego Pottera. Czy poradziłby sobie z
życiem u boku dużo bardziej uzdolnionej i inteligentnej żony? Hermiona z
pewnością mogłaby dużo osiągnąć, ale czy Ron nie ograniczałby jej? To może zabrzmieć okrutnie, ale przy Ronie ona po
prostu marnowałby się. Trzeba przyznać, że podczas wyprawy w siódmej części Ron
niewiele wnosił do postępów prac. Kiedy przyjaciele coś odkrywali, trzeba było mu
to dodatkowo, często wręcz łopatologicznie tłumaczyć. Nie inaczej było we wcześniejszych
latach nauki. Chociaż Harry i Ron mieli podobne oceny na Sumach, to Harry
znacząco od niego odstawał. Zaczynając od faktu, że same oceny to nie wszystko,
przez wyjątkowe zdolności w Obronie przed Czarną Magią, po naprawdę dobry
instynkt, ale i inteligencję. Nie tylko Hermiona wpadała na nowe rozwiązania
zagadek, robił to również Harry. Wzajemnie się uzupełniali.
Harry
Może więc Harry
Potter byłby lepszym partnerem dla Hermiony? Tę dwójkę sporo łączy, przede wszystkim oboje
wychowali się wśród mugoli, a Hogwart i cały magiczny świat był dla nich wielką
niespodzianką. Zawsze dobrze się rozumieli i dogadywali, zawsze mogli na siebie
liczyć. Są jednak różni i
mogliby się uzupełniać, ale także hamować. Hermiona mogłaby ukrócić jego
mesjańskie wręcz zapędy, a Harry mógłby na przykład
nauczyć Hermionę, że nie musi zawsze we wszystkim być najlepsza, a czasami
hamować jej ambicję. Jednocześnie sami mogliby uczyć się od siebie i wzajemnie
rozwijać.
Antyfani tego rozwiązania podnoszą, że to zbyt dużo szczęścia dla Pottera. Ma wszystko: popularność, sukcesy, uznanie, a także pieniądze. Wszystko trafia się Wybrańcowi. Ale chyba wystarczająco się już wycierpiał i zasługuje na spokój i szczęście? Jednakże swatając Hermionę z Harrym, rozbijamy dwie pary. Co z Ginny i Ronem? Ginny jako bardzo atrakcyjną dziewczyną i z pewnością nie miałaby problemu ze znalezieniem męża. Dlaczego zresztą musi zrobić to już wieku 16 lat? A Ron... Koronnym argumentem zwolenników paringu Hermiona i Ron, jest pytanie o przyszłość rudowłosego bohatera. Jeśli nie z panną Granger, to z kim? A jakie to ma znaczenie? Dlaczego mamy swatać z nim Hermionę, tylko dlatego, że nie potrafi znaleźć sobie innej partnerki?
Dodatkowo
trzeba przyznać, że przedstawiona przez Jo wersja jest mało wiarygodna. Ilu nastolatków dobiera
się w pary będąc jeszcze w szkole, a ile z tych związków przeradza się w
małżeństwo? Jaki procent związków powstałych
na przykład w liceum trwa do końca życia? Zdarzają się takie, ale są raczej wyjątkami.
W tej historii jest niemalże na odwrót. Większość bohaterów znalazła miłość
swojego życia jeszcze podczas nauki w Hogwarcie, tworząc związek na całe życie.
Większość bohaterów połączyła się po prostu ze swoimi znajomymi. Dlaczego nie
mogli poznać kogoś po zakończeniu szkoły? Większość czarodziejów mieszkających
w Wielkiej Brytanii uczęszcza do Hogwartu, ale zawsze znajdą się osoby, na
które wcześniej nie zwróciliśmy uwagi, a potem okazują się naprawdę intrygujące.
Są także osoby z wyższych, czy niższych roczników, z którymi bohaterowie nie
mieli kontaktu. Pozostają jeszcze mugole, dlaczego przedstawiciel największej
rodziny zdrajców krwi, musi poślubić czarownicę?
Osobiście lubię inny
scenariusz, dla Rona, dość
dramatyczny. Kilka miesięcy temu pisałam o bohaterach serii, którzy zginęli.
Trzeba przyznać, że fakt, że nikt z głównej trójki bohaterów podczas wojny nie ucierpiał jest
naprawdę mało prawdopodobny. Jeszcze mniej realne wydaje się, że nie zginął
nikt z pozostałych ważnych, młodych postaci. Śmierć Rona mogłaby być dobrym
rozwiązaniem, chociaż miliony fanów na całym świecie z pewnością nie mogłoby
wybaczyć tego autorce. Byłoby to jednak o wiele bardziej prawdopodobne. Doszukiwanie w książce fantastycznej
realności jest dość dziwne, ale nawet w zupełnie abstrakcyjnym świecie są pewne
reguły, które nim rządzą.
Fred
Gdyby mój,
niezbyt optymistyczny dla Rona, scenariusz był prawdziwy, moglibyśmy ocalić
Freda, który moim zdaniem miałby szansę na stworzenie z Hermioną udany
związek. Idealnie dopełnialiby się, Fred mógłby odrobinę ją „rozluźnić”. Trzeba zaznaczyć, bliźniacy potrafili zaimponować Hermionie. Chociaż początkowo była wrogo
nastawiona do ich sklepu i gadżetów, które wytwarzali, w pewnym momencie
zrobiło to na niej spore wrażenie. A o tym Ron, nawet nie mógł pomarzyć. Bliźniacy byli kreatywni, pomysłowi i zdolni.
Fred i Hermiona mogliby się uzupełniać i wzajemnie uczyć się od siebie,
realizować, a także stworzyć szczęśliwą rodzinę.Gdyby tylko Fred żył i choć raz miał szansę porozmawiać z Hermioną sam na sam, poznać ją.
Krum
Taką okazję z pewnością miał Wiktor Krum, zapominany wręcz przez twórców fanfiction. Choć jego związek
z Hermioną nie przetrwał próby czasu, coś w ich sobie
zaintrygowało i wiemy, że przez lata ze sobą korespondowali. Kiedy para się poznała, byli jeszcze dziećmi, okazuje się, że nie mieli wielu wspólnych tematów do rozmów, a odległość to dla nich przeszkodą nie do pokonania.
Draco
Łączenie
Hermiony z młodym Malfoy’em jest wśród fanów fanfiction dość powszechne. Osobiście nie jestem w stanie
się do niego przekonać, ani w ogóle zrozumieć tego pomysłu. W świecie krążą
stereotypy, że dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców. A jeszcze bardziej
lubią mężczyzn, którzy się zmieniają, przechodzą przemianę, a najlepiej żeby to
one same jej dokonały. Tylko tak
potrafię wytłumaczyć sobie powstanie tej pary.
Wracając jednak
do kanonu, nie wiem jak Hermiona, która ma w sobie tyle godności, honoru,
miałaby zadawać się z chłopakiem, który usilnie próbował ją ośmieszyć i zranić.
Nie miał do niej za grosz szacunku, uważał ją za absolutnie bezwartościową. Reprezentowała
wszystko to, czego nauczono nienawidzić Dracona. I vice versa, choćby krótko wspomnieć o stowarzyszeniu W.E.S.Z. Nie do przeskoczenia pozostaje fakt, że Draco był
Śmierciożercą. Był uosobieniem wszystkiego przeciw czemu walczyła i buntowała
się Hermiona. .... Była gotowa zginąć, aby obronić świat
czarodziejów przed ludzi pokroju Dracona.
Snape
Jeszcze dalej
idącym posunięciem twórców fanfików jest taki właśnie paring. Ten pomysł napawa
mnie obrzydzeniem. To nie mieści się w granicach mojego pojmowania i na pewno
wykracza poza granice dobrego smaku. Tak
daleko moja wyobraźnia po prostu nie sięga.
Inaczej rzecz ujmując: mam zbyt ciasny umysł, aby w ogóle dopuścić do
siebie taki scenariusz.
Podsumowując te do niczego nie prowadzące rozważania, nie potrafię wyobrazić sobie przyszłości Hermiony u boku Rona. Dużo większe szanse na powodzenie miałby związek z Potterem, choć i to nie jest ideale
rozwiązanie. Moim zdaniem w serii nie pojawił się naprawdę odpowiedni bohater, który pasowałby do Hermiony.
Trzeba przyznać,
że niekwestionowaną zaletą scenariusza przedstawionego przez Rowling - małżeństwa Harry’ego i Ginny jest fakt, że Potter faktycznie został członkiem
rodziny Weasley'ów. I wciąż widywał się z Molly, która kochała go jak własnego syna, dzięki czemu zyskał prawdziwą rodzinę.
Tysiące wciąż powstających fanfików z różnymi mężczyznami u boku Hermiony, świadczą chyba jednak o tym, że fani nie są zadowoleni z tego rozwiązania i sami szukają dla niej innego partnera.
Tysiące wciąż powstających fanfików z różnymi mężczyznami u boku Hermiony, świadczą chyba jednak o tym, że fani nie są zadowoleni z tego rozwiązania i sami szukają dla niej innego partnera.
Bardzo ciekawy wpis, taki jaki lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie przepadam za relacjami z koncertów i zazwyczaj je omijam, ale posty o Harry'm są naprawdę wciągające, masz fajny styl pisania :)
I takie 'rozkładanie Harry'ego na czynniki pierwsze' mnie interesuje i też lubię to robić :D
Pozdrawiam,
Aleksandra
Dziękuję :)
UsuńI cieszę się, że nie jestem jedyna. Z boku, takie zagłębianie się w fabułę może wyglądać niepokojąco, ale to naprawdę świetna rozrywka! :D
Dla mnie Ron jest najlepszym wyborem :D Często jest w życiu tak, że osoby, które są zupełnie różne nagle zaczynają się ze sobą spotykać, tworzą parę i jest im ze sobą wspaniale :P Hermiona i Harry? Zbyt mdłe jak dla mnie. Hermiona i Snape? Kompletna abstrakcja :D
OdpowiedzUsuńAle z Harrym też wiele ich różni! A Ron jest tak... nijaki. Wykończyłaby go ambicja Hermiony i jej osiągnięcia, zeżarłaby go zazdrość. Nie potrafię sobie wyobrazić ich wspólnej przyszłości. :D
UsuńTekst naprawdę super! Bardzo podobało mi się Twoje "rozłożenie na czynniki pierwsze". Według mnie Hermiona powinna związać się z Harrym.I żałuję, że Jo tego nie przemyślała, ale cóż...
OdpowiedzUsuńPS Zrobiłaś małą literówkę "nadzieli" :) Nie ,żebym się czepiał, ale może tego nie zauważyłaś.
Dziękuję, już poprawione. :)
UsuńBardzo się cieszę, że podoba Ci taki wpis - rozkładanie sagi na czynniki pierwsze - bo ja również to uwielbiam! :D
Nie podoba mi się, ze Rona nazywasz Ronaldem :(
OdpowiedzUsuńTo psuje cały urok...
Nie podoba mi się, że Rona nazywasz Ronaldem :(
OdpowiedzUsuńTekst przez to traci swój urok
Ale to przecież jego imię. :)
UsuńInaczej "Ron" pojawiałby się w co drugiej linijce.
Dlaczego czepiacie się takich durnot?:(
UsuńOd pierwszych stron książek dla mnie najlepszym kandydatem dla Hermiony był Harry. I do końca czekałam aż Potterowi wypadnie z głowy Giny. Jaki był mój zawód po przeczytaniu epilogu... Od zawsze więcej chemi według mnie było miedzy Hermioną a Harrym. Ron zawsze był takim dzieckiem trochę we mgle. :) widzialabym - nie godząc w jego ego - z mugolką. Jaki Artur byłby wtedy szczęśliwy!
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała jakieś alternatywne zakończenie sagi spod pióra Jo.
Dla mnie to najlepsze i najbardziej oczywiste rozwiązanie. Zawsze dobrze się rozumieli, mogli polegać na sobie. Tak jak napisałaś, między nimi było więcej chemii. Ron zawsze był nieporadny, trochę ciapowaty, dziecinny. Moim zdaniem i tak nie wytrzymałby przy charyzmatycznej i ambitnej Hermionie.
UsuńJeśli chodzi o zauroczenie Ginny Harrym - miała wtedy 11 lat, naprawdę trzeba było spełniać jej dziecięce marzenie i pisać tak cukierkowe zakończenie?
Natomiast połączenie Rona z jakąś mugolską dziewczyną byłoby naprawdę ciekawe! :D
Moim zdaniem można zostawić takie rozwiązanie jak jest Harry - Ginny,
OdpowiedzUsuńRon - Hermiona, ale bez epilogu. Fani sami mogliby dopowiedzieć sobie zakończenie.
Z jednym się zgodzę - epilog był absolutnie niepotrzebny.
UsuńFilm bardzo swata Harrego z Hermioną (mnóstwo fragmentów na to wskazuje np. wspólny taniec H i H w 7 części). Książka jest pod tym względem bardziej neutralna.
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, aby film pokazywał relację Hermiony i Harry'ego w taki sposób. A ten taniec był czysto przyjacielski i to w tej scenie było właśnie ujmujące. :)
UsuńUśmiałem się, czytając o paringu Hermiony ze Snapem albo Draco :D
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to najbardziej realistyczne według mnie byłoby rozwiązanie, żeby Hermiona poślubiła Harrego. Osobiście, odkąd pierwszy raz przeczytałem "Kamień filozoficzny" jeszcze w podstawówce, to przez cały czas byłem pewien, że Harry skończy w końcu z Hermioną...
Odkąd przeczytałam gdzieś o paringu Hermiona - Voldemort nic już mnie nie dziwi.
OdpowiedzUsuńWklejam link do sondażu w którym wypowiedziało się ponad 850 osób. Jego uczestnicy głosowali, czy wolą, aby Hermiona była z Harrym czy z Ronem.
http://filing.pl/15-trudnych-pytan-dla-fanow-harryego-pottera/
I znów pół na pół! :D
Usuńcześć. Wiesz że dzisiaj zmarł aktor Alan Rickman (Snape)???;(((
OdpowiedzUsuńHej, niestety tak. Sama udostępniałam tę wiadomość na fanpage'u.
UsuńTrudno w to uwierzyć. :(
no, ja aż musiałam kilka razy odświeżyć stronę bo nie dowierzałam;(((
OdpowiedzUsuńChociaz nie jestem wielką fanką HP, to z uwaga przeczytalam Twoj wpis. NAPRAWDĘ się wciagnęłam haha :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, dla mnie Hermiona powinna spotkac jakiegos obcokrajowca moze/Karolina
Bardzo mi miło, a jeśli chodzi o obcokrajowca - ciekawy scenariusz! :D
UsuńOsobiście najbardziej przekonują mnie paringi - Hermiona+Harry oraz Hermiona+Fred (właśnie Ty uświadomiłaś mi, że jest to całkiem fajne połączenie!), natomiast myśl, że nasza ulubiona czarownica mogłaby związać się z własnym nauczycielem, napełnia mnie odrazą. Co do Rona nie jestem przekonana, w mojej opinii powinni zostać przyjaciółmi, bo jako para niezbyt do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńHarry natomiast, to idealny kandydat na męża dla Hermiony, przecież od zawsze świetnie się dogadywali! Nie rozumiem dlaczego Jo zrezygnowała z pomysłu zeswatania ich.
Tak przedstawiłaś tutaj Rona, że musisz go chyba szczerze nienawidzić jeszcze na dokładkę pisząc, że jego śmierć byłaby lepszą opcją niż zeswatanie go z kimś. :D Trochę zbyt okrutna dla niego jesteś. Nie pamiętam czy w książce też ale w filmie to Ron wpadł na pomysł by zniszczyć horkruksa kłem bazyliszka z komnaty tajemnic także dobre pomysły też mu się zdarzały.;) No i ryzykował tak samo dużo jak Hermiona i Harry towarzysząc im w każdej niebezpiecznej sytuacji. To tak na jego obronę. :) Mimo wszystko uważam, że do Hermiony totalnie nie pasuje i zawiodłam się tą parą.
OdpowiedzUsuńWedług mnie idealnym kandydatem dla Hermiony jest Harry. Do tego co napisałaś dodam, że Harry posiadał cechy, które Hermionie zawsze imponowały. Był odważny i altruistyczny. Dobrym przykładem może być reakcja Hermiony po ukończeniu przez Harrego drugiego zadania w turnieju trójmagicznym. Po tym jak starał się uratować wszystkie znajdujące się na dnie osoby, Hermiona powiedziała, że jak dla niej to on powinien wygrać tę konkurencję.
Harry i Ginny to dla mnie strasznie mdła para. Nie czuć miedzy nimi żadnej chemii. No i z Ginny była taka trochę psychofanka. :P
Nie przesadzajmy. ;) Choć moim zdaniem kandydatem na męża jest raczej słabym, podobnie jako przyjaciel - wiele razy zawodził. Jest jednak jakąś odskocznią od charyzmatycznych postaci, jest taki zwyczajny, normalny. Odnośnie pomysłu z kłem - owszem, ale to jedyny doby pomysł jego autorstwa, który sobie przypominam. W pierwszej części wykazywał też talent do szachów, ale później gdzieś go zagubił i jedynie użalał się nad swoim losem.
UsuńOdnośnie innych kandydatek dla Rona - wydaje mi się, że wskazałam parę alternatyw. W kwestii jego uśmiercania - nadałoby to książce realizmu. Pisałam zresztą o tym trochę więcej w innym poście. Moim zdaniem zbyt mało z głównych postaci straciło życie podczas Bitwy, aby móc uznać to za realistyczne. Tak, książka o czarach i realizm, ale na pewnie wiesz o co mi chodzi. :)
Jeśli chodzi o cechy Pottera, która imponowały Hermionie - w pełni się zgadzam. Tak samo jeśli chodzi o Ginny. :D
A ja, jako niepoprawna romantyczka, upieram się przy Dramione :) Ten paring jest nielogiczny i to jest w nim piękne. Draco już pod koniec serii zaczął wymiękać (delikatnie co prawda, ale jednak!) i dlatego widzę go u boku Hermiony. Mówi się, że od nienawiści do miłości jest jeden krok, a w przypadku Dramione można to wspaniale ukazać :)
OdpowiedzUsuńI nikt, nie wiadomo jak bardzo by próbował, nie przekona mnie do zmiany zdania. Jak dla mnie Draco i Hermiona byliby dobrą parą. Są przeciwieństwami, a jak wiadomo, przeciwieństwa się przyciągają. To byłby z pewnością ciekawy związek... :D
Wydaje mi się, że bardzo dużo osób polubiło Dracona. Zwłaszcza pod koniec sagi. Mam jednak wrażenie, że duży wpływ miał na to aktor grający tę postać. :D
UsuńMuszę jednak przyznać, że masz rację - Draco się wycofał. Zrobił to jedynak jedynie ze strachu.
Myślę, że w tej kwestii się nie zgodzimy, ale to właśnie jest fenomenalne! Każdy z nas ma swoje zdanie i może patrzeć w zupełnie inny sposób na te same rzeczy/zdarzenia.
Pozdrawiam! :)
P*erdolisz i tyle moim zdaniem. Związek się nie uda bo ktoś jest dziecinny? Nie żebym była wielka maniaczką Rona, ale nie wiesz, że w ludzkiej naturze leżą zmiany? Szanuje twoje zdanie, ale chyba za dużo naczytałaś się internetów. Lubiłam twojego bloga. Teraz wydajesz się po prostu ograniczona. Widać to po spadku popularności. Nie lubię kiedy ludzie wyrażają swoją opinię publicznie w sprawach tak kontrowersyjnych. Zajmij się autografami, bo to ci dobrze wychodziło. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEutanazja, aborcja, adopcja dzieci przez pary homoseksualne. To są kontrowersyjne tematy, a nie to z kim powinien się związać bohater literacki. To jedynie luźne rozważania, które mają zachęcić do dyskusji.
UsuńMasz jednak rację - jestem ograniczona. Wolałabym bowiem merytoryczną i KULTURALNĄ dyskusję. ;)
Oby dwie macie rację.
UsuńJedna powinna nie hejtować i zająć się sobą.
Druga natomiast zająć się autografami, bo reszta nie wychodzi.
Peace
Zastanawiam się po co tu w ogóle wchodzicie? Jak się nie podoba to wyjazd. Nikt na siłę nie każe wchodzić na tego bloga. Alex będzie pisała to o czym chce to jej blog! Hejterom proponuję nauczyć się kultury i taktu. Nawet nie macie odwagi się podpisać pod komentarzem. Żałosne...
UsuńUważam, że w książce brakuje odpowiedniego partnera dla Hermiony... Mogłaby mieć szansę z Harrym, jednak bardziej przemawia do mnie paring Harry & Ginny. Co do Draco to teraz jest taka moda, że dziewczyny wolą 'badboyów', więc to jestem w stanie zrozumieć, jednak kompletnie nie pojmuję paringu Hermiony i Snape'a, po prostu jedno wielkie NIE, poza tym Snape kochał Lily...
OdpowiedzUsuńMoże to wydać się dziwne, ale jak dla mnie to Hermiona mogłaby być z kimkolwiek, byle nie Ronem/Snapem/Lucjuszem/Voldemortem itp(rozumiesz, w sensie mężyczny w wieku jej ojca albo całkowicie nielogicznym bohaterze), a najlepiej Harry/Draco/postać spoza kanonu. Czemu? Harry - to zostało już wyjaśnione przez Ciebie ;), Draco - może nie w sensie związku oh ah kocham cie, hermi ale tu już coś poważnego, miłość na wielu aspektach, chociaż uważam, ze ich "związek" nie przetrwałby na przykład ze względu presji środowiska. Tu stawiałabym raczej na coś nieszczęsliwego, na miłość która nie przetrwa, tak po prostu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
H
Bardzo podoba mi się wniosek końcowy, że w sadze na dobrą sprawę nie pojawia się bohater, z którym Hermiona mogłaby stworzyć udany związek. Mogę się z tym zgodzić. Cieszy mnie też, że kogoś jeszcze pomysł sparowania panny Granger ze Snapem zupełnie odrzuca (high five!). A, i troszkę mnie przekonałaś do pairingu Fred/Hermiona. :)
OdpowiedzUsuńWiem, że post sprzed lat, ale jakoś mnie wzięło na czytanie o shipach xd
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Rowling długo się wahała z kim połączyć Hermionę i dlatego do końca Zakonu Feniksa, tak naprawdę nie zauważyłam żadnych większych znaków, które mogłyby świadczyć o pojawiającej się między nimi relacji. Okej, przy Krumie jego zachowanie pokazywało niby jakąś zazdrość, ale Ron zawsze był zazdrośnikiem, więc równie dobrze można to by było podciągnąć pod friendship. I nagle w Księciu Półkrwi dostajemy pełno wątków miłosnych i zawirowań między nimi, bo przecież, kto się czubi ten się lubi i takie tam bzdety. W sumie, głównie ze względu na te przepchane sztucznością zachowania, 6 część jest tą najmniej przeze mnie lubianą. Wtedy już staję się oczywiste z kim Herm będzie. A moim zdaniem, jeśli już pozostawiamy całą trójkę przy życiu (chociaż tak jak napisałam, bardzo mało prawdopodobne to, że żadne z nich nie zginęło) to nie powinno w tym trójkącie być żadnej pary. Całą serię byli przykładem siły jaką daje przyjaźń i stali się dla siebie jak rodzina, dlatego uważam, że ta więź między nimi powinna zostać na tym poziomie. Wolę wyobrażać sobie jak spotykają się całą trójką, narzekając na swoich małżonków, niż opcję, gdy Harry za każdym razem musi starać się ich pogodzić i uczestniczyć w małżeńskich potyczkach.
Jeśli chodzi o ship Harry i Hermiona to tak jak wyżej napisałam - mi nigdy nawet ten ship nie przeszedł przez myśl, bo realcja Herm i Pottera była taka..hmm...subtelna, że zawsze utożsamiałam ją z więzią między bratem, a siostrą. Oboje byli jedynakami, więc nie mieli prawdziwego rodzeństwa, więc ten brak sobie wzajemnie uzupełniali.
Przechodząc więc do sedna, jeśli faktycznie już Hermiona miałaby być z kimś z istniejących postaci to stanowczo powinien to być Fred. Rowling kiedyś wspomniała o tym, że rozważała taką opcję i faktycznie, jak dla mnie, można wyłapać w książkach ten delikatny Fremione vibe. Bliźniacy byli bardzo inteligentni, nie zależało im na stopniach, ale mieli wiedzę - wszystkie wynalazki tworzyli sami, co chyba o czymś świadczy. Hermiona też wcale nie była jakąś mega sztywniarą, też te późniejsze ich żarty ją bawiły i myślę, że to by było świetne uzupełnienie. Tak jak napisałaś, ich charaktery by się równoważyły, a Fred (w przeciwieństwie do Rona, bo on nigdy tego nie potrafił) wiedziałby jak rozluźnić atmosferę i sprawić, żeby nie panikowała.
Strasznie żałuję, że Rowling podeszła tak płytko do kwestii relacji między postaciami. Mam wrażenie, że to takie - macie cokolwiek, bo pasuję dać i zapchajcie sie. Jeszcze George z Angeliną, tego to już w ogóle nie mogę przeboleć xd