Wyniki konkursu

Warto było ulec Waszym prośbom i przedłużyć termin
nadsyłania prac. Zasypaliście mnie masą opowiadań, które prezentowały bardzo zróżnicowany
poziom. Wiele z nich było jednak bardzo ciekawych, dlatego zdecydowałam się na
małą zmianę w kwestii nagradzania prac. Wszystkie nagrody, które zostały przedstawione
przy ogłaszaniu konkursy oczywiście powędrują do zwycięzców. Zmianie uległ jednak podział
owych nagród.
Aby zorganizować dla Was konkurs z tak niesamowitymi
nagrodami wykorzystałam całą moją pomysłowość i determinację. Opłaciło się
włożyć w to tyle wysiłku, aby móc czytać i oglądać tak ciekawe prace. W tym
miejscu raz jeszcze, chciałabym podziękować sponsorowi nagród – firmie
Galapagos - dystrybutorowi magicznych
filmów.
KONKURS LITERACKI
KONKURS LITERACKI
W konkursie literackim nagrodzone zostały aż trzy prace.
Z przyjemnością ogłaszam, że zwyciężczynią konkursu literackiego zostaje Halina K.,
która otrzymuje kolekcjonerskie monety. Tę niezwykle pomysłową
i ciekawą pracę możecie przeczytać w dalszej części tej notki.
Z przyjemnością ogłaszam, że zwyciężczynią konkursu literackiego zostaje Halina K.,
która otrzymuje kolekcjonerskie monety. Tę niezwykle pomysłową
i ciekawą pracę możecie przeczytać w dalszej części tej notki.
Drugie miejsce ex aequo zajęły: Dorota K. i Ania B.
Do dziewczyn powędruje kolekcjonerski zestaw herbów.
Do dziewczyn powędruje kolekcjonerski zestaw herbów.
Chciałabym zaprezentować Wam wszystkie zwycięskie prace,
jednak ten post zająłby kilkanaście stron.
Jeśli zechcecie, postaram się opublikować jeszcze kilka najciekawszych
prac w kolejnych notkach. Nie mogę jednak się powstrzymać i nie zacytować
fragmentu pracy Doroty K.,
która napisania jest w dość specyficzny, ale bardzo intrygujący sposób.
która napisania jest w dość specyficzny, ale bardzo intrygujący sposób.
„Wiesz, że to sen, koszmar. A mimo to nie możesz się z niego
obudzić, mimo wrzasków świadomości, że zaraz znowu to zobaczysz.
Przechodzisz przez drzwi, a pod schodami leży James. Mijasz
go, nie zaszczycając nawet spojrzeniem. Idziesz dalej do holu, podążając za
odgłosami płaczu dziecka. Dom skąpany jest w ciemności, jedynie błyskawice
oświetlają drogę. Wchodzisz do pokoiku i widzisz coś, co na zawsze cię zmieni.
Coś co rozerwie serce i duszę na
strzępy, scali i znów rozedrze. Wiesz już, że będzie rozdzierać z każdym
oddechem, każdym uderzeniem serca. Bo wiesz, że
to wszystko nie ma już najmniejszego sensu.
Upadasz na podłogę jakby
ktoś wbił ci nóż w serce, ale wiesz, że w porównaniu z tym co teraz
czujesz, to byłaby pieszczota. ”
KONKURS PLASTYCZNY
Zmiany w nagradzaniu prac nastąpiły również w kategorii
plastycznej, gdzie nagrodzona została tylko jedna – zwycięska praca. Nie wszyscy uczestnicy obu kategorii spełnili wszystkie warunki, których wymagał
regulamin, dlatego też ich prace nie mogły zając miejsca na podium.
![]() |
Renata K. |
![]() |
Wiktoria W. |
![]() |
Ada C. |
![]() |
Patryk S. |
![]() |
Jakub Ł. |
Trójwymiarowy plakat wywalczył sobie Jakub F.,
którego praca moim zdaniem jest niesamowita i magiczna.
którego praca moim zdaniem jest niesamowita i magiczna.
![]() |
Jakub F. |
Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim uczestnikom za
udział w konkursie i zaprosić Was do dalszego obserwowania bloga. Jeśli
zechcecie, konkursów na pewno nie zabraknie! A laureatów proszę o wysłanie adresów, na które mają zostać wysłane
nagrody na aleeex.smile@op.pl
Zapraszam do lektury zwycięskiej pracy pt.: „Jeszcze jeden horkruks” autorstwa Haliny K.
Zapraszam do lektury zwycięskiej pracy pt.: „Jeszcze jeden horkruks” autorstwa Haliny K.
Wiadomość o
upadku Lorda Voldemorta obiegła cały kraj. Wszystkie magiczne media celebrowały
zwycięstwo Harry’ego Pottera, a choć poszczególne sprawozdania znacznie się od
siebie różniły, nikt nie przywiązywał do tego uwagi, choć niewątpliwie okładka
tygodnika „Czarujący” przedstawiająca Harry’ego dosiadającego pegaza w chwili
ataku na Voldemorta, zdawała się mocno naginać fakty…
Czyjaś dłoń,
odziana w białą, aksamitną rękawiczkę, przesunęła się po rysunku
przedstawiającym triumfującego Pottera, by po chwili zacisnąć się na kartce
papieru i zgnieść ją. Mężczyzna upuścił ulotkę i wsunął dłoń do kieszeni białej
szaty, skąd po chwili wydobył coś, co przypominało zegarek kieszonkowy. Kiedy
tylko uchylił jego wieczko, jasnym się stało, iż jego zawartość stanowi dziwny
kompas wskazujący nie cztery, a osiem kierunków. Po chwili ukrył urządzenie z
powrotem w kieszeni i zwrócił się na północ. Świadomy misji, która go teraz
czeka, nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu wykrzywiającego mu usta. Choć
miał żal do swojego Pana, że ten nie pozwolił mu walczyć w Hogwarcie, zdawał
sobie sprawę jak wielkim zaszczytem został obdarzony i jak ważna misja go
czeka. Tak. Tylko on jeden, Argo Pyrites, od początku wiedział o horkruksach.
Co więcej – Czarny Pan osobiście złożył w jego ręce swój los, na wypadek, gdyby
jednak nie udało mu się unicestwić Pottera.
Najtrudniejszą część misji miał już za sobą. Udało mu się dostać niepostrzeżenie do Hogwartu i odnaleźć ciało Pana złożone na posadzce w jednej z bocznych sal. Wiedział, że nie może od tak zabrać zwłok, ponieważ od razu wszyscy by się zorientowali, że zniknęły i ktoś mógłby pomyśleć, że Lord Voldemort jednak żyje. Pyrites nie mógł do tego dopuścić, dlatego wcześniej zamordował mugolskiego włóczęgę, ukrył go pod peleryną niewidką i na niewidzialnych noszach wprowadził do zamku. Teraz bezceremonialnie cofnął zaklęcie unoszące i ciało mężczyzny gruchnęło z łoskotem na podłogę. Pyrites wydobył różdżkę zza pazuchy – nieznacznie ciemniejszą od jego nieskazitelnie białych rękawiczek, po czym pochylił się nad zwłokami mugola i zaczął przesuwać po jego twarzy końcem różdżki. W miejscach, w których różdżka stykała się ze skórą martwego, ta bledła i szarzała. Prawdziwym wyzwaniem okazało się usunięcie nosa włóczędze i zastąpienie go dwoma szparkami takimi jak u węża. Po kilku minutach Pirytes z zadowoleniem spojrzał na swoje dzieło. Tuż przed nim, na posadzce, spoczywały dwa identyczne ciała. Teraz nikt się nie zorientuje…
Opuszczenie zamku okazało się tak samo proste jak dostanie do niego. Choć zadrżało mu serce, kiedy nieopodal dostrzegł Hagrida, ten najwyraźniej go nie zauważył, ponieważ po chwili odszedł w kierunku swojej chatki. Dzięki Bogu! Argo nie mógł sobie pozwolić na żadną wpadkę w tej misji, a zabicie kogokolwiek w zamku, z pewnością nie pozostałoby bez uwagi… Kiedy tylko udało mu się wyjść poza granice szkoły, przesunął się dwa kroki w lewo i wyciągnął dłoń przed siebie, jak gdyby dotykał czegoś niewidzialnego. Po chwili coś głośno pyknęło i Pirytes zniknął.
Najtrudniejszą część misji miał już za sobą. Udało mu się dostać niepostrzeżenie do Hogwartu i odnaleźć ciało Pana złożone na posadzce w jednej z bocznych sal. Wiedział, że nie może od tak zabrać zwłok, ponieważ od razu wszyscy by się zorientowali, że zniknęły i ktoś mógłby pomyśleć, że Lord Voldemort jednak żyje. Pyrites nie mógł do tego dopuścić, dlatego wcześniej zamordował mugolskiego włóczęgę, ukrył go pod peleryną niewidką i na niewidzialnych noszach wprowadził do zamku. Teraz bezceremonialnie cofnął zaklęcie unoszące i ciało mężczyzny gruchnęło z łoskotem na podłogę. Pyrites wydobył różdżkę zza pazuchy – nieznacznie ciemniejszą od jego nieskazitelnie białych rękawiczek, po czym pochylił się nad zwłokami mugola i zaczął przesuwać po jego twarzy końcem różdżki. W miejscach, w których różdżka stykała się ze skórą martwego, ta bledła i szarzała. Prawdziwym wyzwaniem okazało się usunięcie nosa włóczędze i zastąpienie go dwoma szparkami takimi jak u węża. Po kilku minutach Pirytes z zadowoleniem spojrzał na swoje dzieło. Tuż przed nim, na posadzce, spoczywały dwa identyczne ciała. Teraz nikt się nie zorientuje…
Opuszczenie zamku okazało się tak samo proste jak dostanie do niego. Choć zadrżało mu serce, kiedy nieopodal dostrzegł Hagrida, ten najwyraźniej go nie zauważył, ponieważ po chwili odszedł w kierunku swojej chatki. Dzięki Bogu! Argo nie mógł sobie pozwolić na żadną wpadkę w tej misji, a zabicie kogokolwiek w zamku, z pewnością nie pozostałoby bez uwagi… Kiedy tylko udało mu się wyjść poza granice szkoły, przesunął się dwa kroki w lewo i wyciągnął dłoń przed siebie, jak gdyby dotykał czegoś niewidzialnego. Po chwili coś głośno pyknęło i Pirytes zniknął.
*
Pozbawione
wyrazu i życia, mętne czerwone oczy spoglądały w górę. Na blade policzki padało
światło z kominka. Ciało Czarnego Pana spoczywało na dębowym stole w mrocznym
salonie. Argo Pyrites przechodził kilka razy obok niego, przygotowując
niezbędne instrumenty. Czuł się bezpiecznie w swoim domu, który ukryty głęboko
pod ziemią stanowił idealną kryjówkę. Do tego był przestronny i bardzo
elegancki. Nawet Lucjusz Malfoy odczułby ukłucie zazdrości, gdyby mógł ujrzeć
to miejsce. Argo Pyrites nie tylko był najwierniejszym śmierciożercą Czarnego
Pana. Sowicie wynagradzany za swoją bezbłędność, stał się prawą ręką Lorda Voldemorta. Każde dokonane przez niego
morderstwo pozostawało zagadką. Krążyły o nim legendy. Niektórzy wręcz
określali go mianem „białego cienia Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać”.
Ale od dwudziestu lat nikt go nie widział. Jeszcze przed upadkiem Voldemorta,
na jego rozkaz, zaszył się w tym miejscu, by stanowić jego „polisę” na wypadek
niepowodzenia. Pirytesowi bardzo to odpowiadało. Był koneserem i kolekcjonerem
sztuki. Jego podziemny dom wypełniony był dziełami najznamienitszych magicznych
malarzy czy pisarzy. Perłą jego kolekcji była księga własnoręcznie spisana
przez samego Merlina. Będąc wyłączonym z działania na ponad dwie dekady, mógł w
pełni oddać się swojej pasji gromadzenia. Nigdy jednak nie pokazywał się w
Anglii. Swoje łupy przywoził z Francji czy Luksemburga. Tam nikt o nim nie
słyszał, dlatego mógł bezpiecznie chodzić ulicami w dzień, by nocami dokonywać
swoich cichych mordów i zagarniać dzieła sztuki.
Choć nie ucieszyła go wieść o upadku Voldemorta, poczuł niezwykły przypływ dumy na myśl, że może spełnić swoje przyrzeczenie, które złożył Panu przed wieloma laty. Obchodząc stół po raz ostatni, Pyrites sięgnął do kieszeni po tajemniczy kompas. Wyciągnąwszy go, ułożył na piersi Voldemorta. Kiedy tylko przedmiot dotknął skóry Czarnego Pana, zdawało się jak gdyby coś drgnęło. Przez ułamek sekundy kompas drżał, by po chwili zastygnąć w bezruchu. Choć Pyritesa wiele kosztowało poświęcenie swojej najcenniejszej pamiątki – kompasu Merlina – na depozyt dla fragmentu duszy Czarnego Pana, wiedział, że jest to poświęcenie niezbędne. Przez długie lata troszczył się o niego, dbając by był w najbezpieczniejszym miejscu na świecie – jego własnej kieszeni. Teraz najcenniejsza pamiątka historyczna miała posłużyć do zwrócenia życia jego Panu. A jego, Pyritesa, czekała niewyobrażalna za to nagroda. Nieśmiertelność. Jego Pan obiecał mu zdradzić tajemnicę tworzenia horkruksów. Miał to zrobić w chwili, gdy zginie Potter lub w momencie, gdy Argo spełni swoją powinność. I miał zamiar uczynić to w tej chwili.
Choć nie ucieszyła go wieść o upadku Voldemorta, poczuł niezwykły przypływ dumy na myśl, że może spełnić swoje przyrzeczenie, które złożył Panu przed wieloma laty. Obchodząc stół po raz ostatni, Pyrites sięgnął do kieszeni po tajemniczy kompas. Wyciągnąwszy go, ułożył na piersi Voldemorta. Kiedy tylko przedmiot dotknął skóry Czarnego Pana, zdawało się jak gdyby coś drgnęło. Przez ułamek sekundy kompas drżał, by po chwili zastygnąć w bezruchu. Choć Pyritesa wiele kosztowało poświęcenie swojej najcenniejszej pamiątki – kompasu Merlina – na depozyt dla fragmentu duszy Czarnego Pana, wiedział, że jest to poświęcenie niezbędne. Przez długie lata troszczył się o niego, dbając by był w najbezpieczniejszym miejscu na świecie – jego własnej kieszeni. Teraz najcenniejsza pamiątka historyczna miała posłużyć do zwrócenia życia jego Panu. A jego, Pyritesa, czekała niewyobrażalna za to nagroda. Nieśmiertelność. Jego Pan obiecał mu zdradzić tajemnicę tworzenia horkruksów. Miał to zrobić w chwili, gdy zginie Potter lub w momencie, gdy Argo spełni swoją powinność. I miał zamiar uczynić to w tej chwili.
Argo Pyrites machnął różdżką w kierunku ognia. Płomienie stały się czarne i lodowate. W salonie zapanowała całkowita cisza. Mężczyzna w bieli zataczał różdżką kręgi w powietrzu drażniąc rosnące języki czarnego ognia, które zbliżały się do ciała Voldemorta. Pyrites śpiewał jakieś zaklęcia znajdując się niejako w amoku. Gdy płomienie dotknęły zwłok czarnoksiężnika, przybrały barwę wściekłej czerwieni. Powoli przesuwały się ku górze, pokrywając jego nogi, brzuch i tułów. Dotarłszy do piersi, sprawiły, że horkruks eksplodował. Dosłownie. Potężna fala ognia wbiła się w miejsce, w którym znajdowało się zamarłe w bezruchu serce Czarnego Pana. Kiedy ogień ogarnął całe jego ciało, pozostało jeszcze tylko jedno do zrobienia. Powolnym krokiem, Pyrites wyszedł do sąsiedniego pokoju, by po chwili wrócić do salonu z zawiniątkiem trzymanym w ramionach. Śmierciożerca był niewzruszony krzykiem dziecka. Ułożył zawiniątko na zimnej posadzce i sięgnął po długi, srebrny sztylet. To ostatni krok ku zwróceniu jego Panu życia. Bez cienia emocji na twarzy, Pyrites uniósł nóż. Wnet rozległo się potężne łupnięcie. Drzwi mieszkania śmierciożercy rozleciały się w drobne drzazgi niesione oślepiającym, niebieskim promieniem. Do salonu wpadły dwa tuziny czarodziejów odzianych w czarne mundury aurorów. Na ich czele stał świeżo mianowany Minister Magii, Kingsley Shacklebolt. Zewsząd miotane zaklęcia, zmusiły Pyritesa do odwrotu. Śmierciożerca był całkowicie zaskoczony niespodziewanym szturmem, jednak nie zamierzał poddać się bez walki.- Stać! Tam jest dziecko! – rozległ się tubalny głos, po którym wstrzymano atak.
Aurorzy rozpierzchli się po izbie. Najwyraźniej doskonale zdawali sobie sprawę z tego, z jakim przeciwnikiem mają do czynienia. W tym momencie Pyrites zaczął miotać zaklęciami, ukryty przy wejściu w sąsiednim pokoju. Zdeterminowany do granic możliwości, zdał sobie sprawę, że wystarczy uśmiercić bachora, by dopełnić rytuału wskrzeszenia Czarnego Pana. Jednak dziecko było już bezpieczne w rękach jednego z aurorów. Pyrites nie mógł sobie pozwolić na porażkę. Nie w tym momencie. Najpierw coś wybuchło, a potem salon wypełnił czarny gryzący dym. Wykorzystując swoją szansę, śmierciożerca chwycił rękę Glorii i wpadł do salonu. Bez mrugnięcia okiem uśmiercił trzech aurorów. Był o krok od funkcjonariusza trzymającego dziecko, kiedy niewidzialna siła pociągnęła go do tyłu. Działający na oślep Kingsley przewrócił Pyritesa i teraz błądził poszukując go. Śmierciożerca uśmiechnął się pod nosem. Właśnie stoi przed możliwością nie tylko przywrócenia do życia Lorda Voldemorta, ale i uśmiercenia nowo mianowanego Ministra Magii. Pyrites podniósł się cicho z ziemi i zaszedł od tyłu niewidomego Shacklebolta, który niemal zdążył dotrzeć do drugiego pomieszczenia. Zaledwie kilka stóp dzieliło go od miejsca, w którym nie było czarnego dymu. A choć Pyrites chciał załatwić sprawę szybko, wolał, by ostatnim widokiem, który minister zobaczy, była jego twarz. Dlatego kopnął Kingsleya w plecy. Tak jak zakładał śmierciożerca, czarodziej upadł na twarz na posadzkę w jasnym pomieszczeniu. Kiedy usiłował się podnieść, Pyrites wyszeptał:
- Crucio!
Krzyk czarnoskórego mężczyzny
wypełnił całą izbę. Kingsley wił się w agonii, otępiony potężnym bólem.
Cofnąwszy klątwę, Pyrites zbliżył się do ministra, który leżał teraz na plecach
starając się podeprzeć na łokciach.
- Zapamiętaj moją twarz, naiwny
głupcze. To ostatni widok, który ujrzysz w swoim marnym życiu! I ostatni, który
zobaczy Potter! Ava…
Srebrne ostrze przebiło od tyłu
klatkę piersiową Pyritesa. Na białą szatę zaczęła spływać krew. Śmierciożerca
przesunął palcami po wystającym z jego piersi końcu sztyletu. Osunął się na
kolana i różdżka wypadła mu z ręki. Krople zimnego potu zalały jego czoło. Z
niedowierzaniem spoglądał na podnoszącego się z ziemi Kingsleya. Auror, który
przebił Pyritesa, podszedł do swojego dowódcy i wycelował różdżkę w twarz
śmierciożercy. Minister gestem nakazał mu opuścić różdżkę.
- S-skąd wiedziałeś…? – wydyszał
Pyrites.
Kingsley zmarszczył brwi.
- Hagrid cię zauważył. Niezwłocznie
doniósł o tym profesor McGonagall, a ona powiadomiła mnie. Nie mogliśmy
uwierzyć, że pokazałeś się po tylu latach. A ty nie mogłeś wiedzieć, że Hogwart
został zabezpieczony nowymi zaklęciami umożliwiającymi namierzenie każdego, kto
się w nim znajdzie. Nawet opuszczając szkołę, nie pozbyłeś się Namiaru. Tak
dotarliśmy do twojej kryjówki.
Pyrites znów spojrzał na niego z
niedowierzaniem. Ta akcja była bardzo dobrze zorganizowana. Aż za dobrze jak na
Ministerstwo Magii. Tylko kilku sekund zabrakło, by Lord Voldemort powrócił do
świata żywych, a on, Argo Pyrites, zyskał dar nieśmiertelności. Jakaż to
ironia, jaki absurd!
Kilkanaście minut temu marzył o nieśmiertelności, a teraz klęczy w kałuży krwi, przebity swoim własnym ostrzem. Teraz już nikt zwróci Czarnemu Panu życia. Rytuał nie został dokończony. Horkruks ulegnie samospaleniu. Ostatnia cząstka duszy Lorda Voldemorta przepadła. To już koniec. Po raz ostatni spojrzał na górującego nad nim Kingsleya Shacklebolta i ostatnim wysiłkiem splunął mu pod nogi. Po chwili ciemność przesłoniła jego wzrok. Ciało ostatniego, najwierniejszego zwolennika Czarnego Pana, osunęło się na posadzkę.
Kilkanaście minut temu marzył o nieśmiertelności, a teraz klęczy w kałuży krwi, przebity swoim własnym ostrzem. Teraz już nikt zwróci Czarnemu Panu życia. Rytuał nie został dokończony. Horkruks ulegnie samospaleniu. Ostatnia cząstka duszy Lorda Voldemorta przepadła. To już koniec. Po raz ostatni spojrzał na górującego nad nim Kingsleya Shacklebolta i ostatnim wysiłkiem splunął mu pod nogi. Po chwili ciemność przesłoniła jego wzrok. Ciało ostatniego, najwierniejszego zwolennika Czarnego Pana, osunęło się na posadzkę.
UWAGA!
Wielokrotnie pisałam, że Wasza opinia jest dla mnie bardzo
ważna i nie są to jedynie suche frazesy. W związku z dyskusją jaka wywiązała się
na fanpege’au bloga, postanowiłam
nagrodzić jeszcze jedną pracę.
Nagroda publiczności
To specjalne wyróżnienie to kolejny trójwymiarowy plakat z ostatniego filmu, pochodzący z mojej kolekcji, który postanowiłam podarować osobie, która włożyła w swoją pracę mnóstwo czasu i wysiłku. Mimo że ja do wizji artystycznej autora nie jestem przekonana, jego praca Wam spodobała się najbardziej. Dlatego też specjalna nagroda – nagroda publiczności – wędruje do Jakuba Ł.
Raz jeszcze serdecznie gratuluję wszystkim zwycięzcom! :)